ZAPEWNE WSZYSTKIE TEKSTY BĘDĄ ZAWIERAĆ WULGARYZMY. ZA CO Z GÓRY PRZEPRASZAM :)
Dobra. Kolejny dzień życia w absurdzie. Może nie jest to dzień, na który należałby zwrócić szczególnie uwagę. To nie jest jeden z takich, co determinuje decyzje zmieniające, wywracające życie o sto osiemdziesiąt stopni. To nie jest jeden z takich dni, podczas których powiesz sobie: "Cholera muszę coś zmienić". Nie jest to dzień, gdzie powrócę w objęcia grupy, sekty, partii. Nie! To jest zwykły dzień w zwykłym mieście... Aczkolwiek dzisiaj się podirytowałem, zdenerwowałem, a w momencie kulminacji byłem nawet trochę wkurwiony. Uczucia staram sobie dozować w miarę równomiernie, ale dzisiaj zawór puścił. Dokładnie jak podczas diarrhoea (biegunka). Jazda przez miasto w newralgicznym momencie, w szczycie nie należy do przyjemności. Bardziej się stoi niż jedzie, jak jedziesz to zaczyna stać (tak o to mi chodzi), bo człowiek podnieca się jakoś tak - kinetycznie. Pragnę nadmienić, że teraz mamy okres wakacyjny, gdzie trochę ludzi wyjechało samochodami (może nawet rodzinami) na wakacje i się zrobiło luźniej. Chciało by się rzec - nie opada. Kij ma dwa końce. Część wyjechało na wakacje, część dopiero na drogi. Rozumiem, że należy jeździć i zbierać doświadczenie. Należy uczyć się tej magicznej umiejętności, jaką jest jazda samochodem. Tak, trening czyni mistrza. Niedoświadczeni głupi powoli stają się bardziej doświadczeni... A głupota nie przemija. Taka może mała dygresja. Bardzo ważna dla mnie osoba powiedziała mi (świeżo po zdanym egzaminie na prawo jazdy): "Jeżdżąc zgodnie - w 100% - z przepisami, będziesz groźny. To dlatego, że będziesz powodował wiele niebezpiecznych sytuacji". Jak to? Adept jazdy "czterech kółek", w głowie tylko pełnowartościowa wiedza czerpana z kodeksu drogowego i niebezpieczny? Uczymy się jazdy na nowo. Całkowicie nowe zasady gry. Dzisiaj dyskutowaliśmy na temat przechodniów. Idą po pasach, wręcz spacerują z głową w chmurach i nie zwracają uwagi gdzie są. Wloką się zombie i jeszcze coś majstrują w swoich "smartfonach". A ty widzisz takiego artystę i poziom wkruwienia rośnie, bo nie dość, że spacer to jeszcze pauza na odczytanie sms-a. Nosz w dupę. Wyjść i pierdzielnąć w zakutą pałę. W sumie może lepiej nie bo szkoda rąk gównem brudzić. Zwracasz uwagę, a niewyparzona facjata tylko pretensje i inwektywy. Z drugiej strony lepiej szturchnąć autem bo taki "pacjent" nie ma z nim szans, a i pojazd na myjni bezdotykowej umyjesz. Wilk syty i owcy nie ma. Drugi przypadek. Wąska ulica i ruch duży. Kierowca próbuje zaparkować. Rozumiem, poczekam, zrób co masz zrobić i jedziemy dalej (jak bym nigdy nie parkował w takich miejscach to bym się zezłościł, ale nie). Okazuje się, iż zaparkował tak, że dupa auta stoi pół metra na jezdni i nie ma zamiaru podjechać. "Panie podjedź bo blokuje Pan jezdnie", w odpowiedzi usłyszałem "Co się przypierdalasz ja na chwilę". W tym momencie ludzie wstali i zaczęli bić brawo. Matki z dziećmi przyniosły kwiaty i proporczyki. Pełne uznanie. Tak mogło by być, ale w bajce. Trąbienie, mruganie światłami i słowa godzące w najstarszy zawód świata. Złapałem oddech i odpowiedziałem "#$%#^ ty #%$%# jak ty #^$%# #$^# #^$^# jeździsz. Weź #%$# w podskokach". Po grzecznej aluzji podjechał 0,5 metra (może mniej) i problem się rozwiązał. Dlaczego ludzie potrzebują takiej motywacji? Dlaczego myślimy tylko "ja, ja i tylko ja, a reszta nieistotna". Znieczulica lub wyjebane na wszystko i wszystkich. Absurd. Trochę kultury, czasem przepuścić, czasem ustąpić, czasem dać na luz. Widzę, że ludzie jednak wolą tworzyć te absurdalne sytuacje. Tylko po co? Nie wiem i zapewne wiedzieć nie będę. Dodatkowo nie chcę wiedzieć, bo przyjdzie jeden z drugim i będą się dowiadywać. Głupiemu nie wytłumaczysz. Jako średnio doświadczony i średnio mądry kierowca, pragnę skierować mini apel: "Myślmy i używajmy mózgu". Matka natura w procesie ewolucji obdarzyła nas "łaską" myślenia logicznego i abstrakcyjnego. Nie dopuszczajmy do ewolucji wstecznej. Organ nie używany zanika, a u niektórych widać już zanik. Ba! Nawet stan letalny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz