Wchodzę na swojego bloga prawie jak zawsze. Prawie, ponieważ niemalże nigdy na niego nie wchodzę. Jednakże dzisiaj jakoś tak mnie coś natchnęło. Chciałem podzielić się z Wami jakimiś pozytywnymi myślami.
A czemu nie? Czy absurdem nie może być coś pozytywnego? Dookoła katują nas wiadomościami o przestępstwach, wojnach, politycznych utarczkach, protestach i pobiciach. Może czasem warto jednak się oderwać od tej rzeczywistości? Tak, warto!
Wyjechaliśmy ostatnio na krótki urlop. Odwiedziny jednej rodziny mojej lubej i mojej rodziny.
W ciągu dnia wrzawa z powodu uroczystości, trzecioklasisty tj. komunia. Przygotowania, ubiór, potrawy, atmosfera...
Lecz po tym całym rozgardiaszu nastąpił czas relaksu, ale takiego prawdziwego. Wspólna zabawa w kalambury, piwko i uciecha grupy ludzi. To jest piękne. Śmiech i powrót myślami do czasów, gdzie człowiek nie przejmował się niczym wokół, a korzystał z tego co "tu i teraz".
Wieczorem, kiedy wszyscy poszli spać, wraz z moją ukochaną usiedliśmy na podwórku delektując się pięknymi okolicznościami przyrody, Ptactwo pięknie śpiewało (okolice rozlewisk Biebrzy), a gwiazd na niebie widziałem bez liku. Relaks
Następnego dnia udaliśmy się do moich rodziców. Tam z kolei przeprowadzaliśmy wielogodzinne dyskusje na tematy górnolotne, mniej ważne i całkowicie przyziemne. Piękne. Dyskusja, a nie jednostronne przekonywanie kogokolwiek do swoich racji. Pomimo różnych zdań i obiekcji, pomimo czasem podniesionego ciśnienia to też relaks. Relaks umysłowy, który też jest nam poniekąd potrzebny.
Wieczorem lampka wina i kilka partii w gry towarzyskie, kąpiel i ...
... znów powtórzyliśmy obserwowanie nieboskłonu, na którym jest więcej gwiazd niż w dużym mieście. Czyżby to gwiazdy były w mieście? Czy może miasto zabiera gwiazdy, by człowiek gubił się w tym chaosie? Nie wiem.
Mantra czy nirwana. Sam nie wiem. Nic tylko wypoczywać, ale tak pełnie. Nie na pół gwizdka. Odpoczywać hucznie, z petardą, ale w ciszy.
Czas na wypad na ryby na noc. Może jakieś dzikie zwierzęta będą chciały mnie odwiedzić (ostatnio lis chciał ukraść mi kanapkę)? Może ryby będą pięknie żerować na rzecznej scenie, której przyświecać będzie księżyc?
Cisza... aż uszy bolą.
Wieczorem, kiedy wszyscy poszli spać, wraz z moją ukochaną usiedliśmy na podwórku delektując się pięknymi okolicznościami przyrody, Ptactwo pięknie śpiewało (okolice rozlewisk Biebrzy), a gwiazd na niebie widziałem bez liku. Relaks
Następnego dnia udaliśmy się do moich rodziców. Tam z kolei przeprowadzaliśmy wielogodzinne dyskusje na tematy górnolotne, mniej ważne i całkowicie przyziemne. Piękne. Dyskusja, a nie jednostronne przekonywanie kogokolwiek do swoich racji. Pomimo różnych zdań i obiekcji, pomimo czasem podniesionego ciśnienia to też relaks. Relaks umysłowy, który też jest nam poniekąd potrzebny.
Wieczorem lampka wina i kilka partii w gry towarzyskie, kąpiel i ...
... znów powtórzyliśmy obserwowanie nieboskłonu, na którym jest więcej gwiazd niż w dużym mieście. Czyżby to gwiazdy były w mieście? Czy może miasto zabiera gwiazdy, by człowiek gubił się w tym chaosie? Nie wiem.
Mantra czy nirwana. Sam nie wiem. Nic tylko wypoczywać, ale tak pełnie. Nie na pół gwizdka. Odpoczywać hucznie, z petardą, ale w ciszy.
Czas na wypad na ryby na noc. Może jakieś dzikie zwierzęta będą chciały mnie odwiedzić (ostatnio lis chciał ukraść mi kanapkę)? Może ryby będą pięknie żerować na rzecznej scenie, której przyświecać będzie księżyc?
Cisza... aż uszy bolą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz